Przejechał na rowerze w okresie od marca tego roku do końca września... 1000 km (tysiąc)!
Finał w wielkim stylu! |
I nie lada wyczyn, jak na 11-letniego chłopaka :-)
Bywało błotniście... choć, z drugiej strony dla chłopaków to wielka frajda :-) Igora noga i Janek w akcji.... |
Kiedy jeździliśmy w górach był jeszcze, gdzieniegdzie śnieg.
Igor i Janek |
Czasem z tatą, czasem również ze mną.
Od dwóch miesięcy z Jankiem, kolegą "z podwórka".
Najlepszym miesiącem był kwiecień.
W ciągu zaledwie 1 tygodnia Igor przejechał ponad 98 km!
Wziąwszy pod uwagę fakt, że do domu wracał około 16, do odrobienia były lekcje - to wyczyn podwójny.
Wakacje, to wycieczki rowerowe, głównie w Górach Izerskich.
Najczęściej wybierana trasa (kiedy byliśmy w domu) była ciekawa i urozmaicona.
Trochę lasem, trochę nad jeziorem, trochę polnymi drogami.
Krajobraz cudny, bez względu na porę roku.
Zboże, kwiaty na łące i za wiejskimi płotami.
Żurawie, zające i sarny.
I piękna przyroda :-)
Taka oto, na przykład:
Takie piękne pola, podziwialiśmy 29 września :-) |
U Bożenki :-) |
Bywało, że Igor nie miał ochoty wsiąść na rower.
W dużej mierze, determinacja ojca, zachęta okazała się ważna.
Bardzo ważna.
I przykład.
Nad "bursztynową" Izerą... |
No i tak, na koniec refleksja naszła mnie taka... kurczę, tak dużo zależy ode mnie, rodzica...
W schronisku Orle (w oczekiwaniu na bigosik :-)) |
A w moim ulubionym kalendarzu myśl taka oto, adekwatna bardzo (na dziś!):
Ucz, dając przykład.
Ot i nie lada wyzwanie!!!!