Jeden dzień z życia matki nastolatka
1
Ranek za wczesny – śniadanie niedobre!, spodnie
bez sensu!, kurtka za ciepła i głupia!, bułki ohydne itd.
Chill matki, powolne ruchy, zen. Kawa
czyni cuda. KCC.
2.
Bezsłowna droga do szkoły (cudownie, tak cicho a
widoki takie piękne! – matka myśli)
3.
Odbiór nastolatka ze szkoły w miarę
cywilizowany: cześć.
(Hura! Dziecko mówi! – byle niezbyt dużo ;-p)
4.
Obiad niedobry! Odmowa zjedzenia bo 1 mały,
prawie niewidoczny krążek marchewki łypie z talerza podstępnym okiem. Albo mu
wyjmę (On się brzydzi) albo nie będzie jadł. Nie je.
5. Matka jeść chce i lubi, więc ze stoickim spokojem odgrzewa sobie tartę warzywną, którą
nabyła dla siebie. Mniam. Sił nabrała na dalszą część dnia.
6.
Zimno w domu, rozpałka do kominka szt.0.
Matka jedzie zakupić ową, by rozpalić ognisko domowe.
Młody szczyl, słysząc to natychmiast
zjada zupę (z marchewką!) i słodziutko prosi o jakieś tam coś. Się to dzieje.
7. Matka żąda wyjaśnienia 2 z polskiego (doskonale
wszystko umiem! - darł się dzień wcześniej). Wyjaśnienia sensownego – brak. Dwója jak wół w librusie.
8.
O! i nowy wpis, że kartkówka z polskiego z
lektury za kilka dni.
Czy nastolatek wie? Nieeeeeeee. Matka organizuje akcję:
LEKTURA i w ciągu 15 minut, książka zostaje zakupiona i czeka na zapleczu
salonu QSQ w Rumii (ostatnia w EMPiK-u była!).
Matka odbierze jutro, po
zawiezieniu nastolatka do szkoły
(lektura ma 300 stron, a czas nagli i dwója w
librusie również)
9. Matka patrzy na plan lekcji i żąda zeszytów od
nastolatka. To, co zastaje w zeszycie od chemii nie zasługuje nawet na
niecenzuralny komentarz. Szczenię przepisuje, z wulgaryzmami pod nosem, chyba jednak
rozumiejąc dramatyzm sytuacji.
10.
Matka dociekliwa pyta, a co to w tym zeszycie, i
jakie tam doświadczenia ma zrobić i takie tam. Okazuje się, że bardzo dużo
pracy jest na jutro.
Nastolatek „ma wylane” i bynajmniej nie jest to związane
z chemią.
11.
Matka więc z nastolatkiem: tłucze pieprz w
moździerzu, rozpuszcza sól w wodzie,
z wody robi parę i lód, zakwasza octem
śmietanę, gniecie i pali kartkę, spala jajko na patelni…
12.
Następnie matka opowiada (nastolatek nie wie,
choć lekcja w zeszycie!) o zjawiskach fizycznych
i reakcjach chemicznych.
Nastolatek słucha (?), oczy w sufit i generuje pomysły (a może byśmy tak ugotowali
kawałek kredy?! Zobaczmy co będzie – i czyni to w te pędy!!.
Matka cierpliwa jak
święta, w sumie też trochę ciekawa ;-)
13.
Nastolatek opisuje zjawiska, które wcześniej
czynił chemicznie i fizycznie przetwarzał, z matką.
14.
Nastolatek robi błędy, matka nieustępliwa
egzekwuje zrozumienie i poprawę byków.
15.
Jajka dwa gotuje nastolatkowi (bo on chce), w
ciszy wizualizując, z uśmieszkiem na twarzy,
że ugotuje mu te w gatkach lub
opcjonalnie usmaży – he, he ;-p
16.
Nastolatek spożywa 1 jajko (o dziwo!) i odchodzi
w czeluści i ciemności swojego pokoju… czeluści nieprzebrane... z pustych pudełek, opakowań
po ciastkach, chipsach, kartonach po sokach i wielu innych ciekawych obiektach,
które uległy już przemianom fizycznym oraz chemicznym!
17.
Matka delektuje się ciszą chwilowego braku
nastolatka w zasięgu uszu i oczu.
18.
Matka zasiada do pracy (ma zawodową, zaległości
jak szlag!)
19.
Matka przygotowuje śniadanie na jutro rano dla
nastolatka (zupę)
i kawę dla siebie (wiadomo KCC)
20.
Matka bierze książkę, herbatę i…
„odpina wrotki”
od nastolatka, którego kocha najmocniej na świecie ;-)
21.
Sen i zen