Wizyta w tym cichym, magicznym miejscu przy granicy Polski przybliżyła nas odrobinę do ICH świata...
Miłe zaproszenie |
Siedząc przy dużej, drewnianej ławie w Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach, w oczekiwaniu na deser czytałam i oto, czego się dowiedziałam...
Czytałam z tej oto karty, czekając na deser o nazwie listkowiec :-) Ps. ręce na zdjęciu nie należą do mnie, oczywiście :-) |
Tatarskie narody są rozproszone po całym świecie, każdy ze swoim skarbem wspomnień i doświadczeń.
Skarby historii... |
W V-VI wieku Tatarzy rozpoczęli swoją Wielką Wędrówkę, z północy Chin.
Poszukiwali nowych ziem dla swoich rodzin i zwierząt.
Igor w oczekiwaniu na posiłek tatarski :-) |
We współczesnej kuchni tatarskiej odbija się jak w lustrze cała ta, długa wędrówka.
Tatarzy - koczownicy - zajmując się hodowlą bydła mieli i mają w swojej kuchni głównie potrawy mięsne i mączne.
W związku z trybem życia i częstym przemieszczaniem się, dostosowywali swoje potrawy do miejsca, w którym się znajdowali. Tatarskie kołduny, manty i herbata to "pamiątka" po pobycie w Chinach.
Kuchnia tatarska jest bardzo bogata, łączy w sobie akcenty: tureckie, ukraińskie, rosyjskie, białoruskie, greckie i kaukaskie.
My tym razem spróbowaliśmy słynnego pierekaczewnika i listkowca.
Wspaniałe, orientalne smaki!
Z pewnością wrócimy w to miejsce po kolejne wrażenia i nowe smaki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz