Pięknie świeci słońce, ciepło.
Cóż robić w tak pięknych okolicznościach przyrody?
Może randka? hmmm....
Powiedzmy...artystyczna :-)
Ćwiczenie ręki... Mistrz Franciszek Starowieyski |
Ogarnąwszy się ogólnie, perfumami skropiwszy, aparat na ramię narzuciwszy - Oto jestem!
Gotowa na "spotkanie dusz"!
Wybrańców było kilkunastu :-), choć wszyscy w jednym miejscu.
Miejsce: Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie.
Już samo poszukiwanie budynku galerii dostarczyło mi wrażeń.
Nie mogłam trafić i aby zapytać o drogę, skierowałam swoje kroki w kierunku postoju taxi.
Schyliłam się, kierując pytanie do kierowcy i... tu zobaczyłam taksówkarkę - Zjawisko!
Kobieta, lat około...hmmmm... może 60?
Na głowie miała megakok, sięgający pod sam sufit auta.
Kok był upięty wielką, czarną kokardą.
Oczy pomalowane kolorami tęczy, okalała gruba, czarna obwódka.
Rzęsy...chyba pół metra!
Usta krwistoczerwone, powiększone optycznie ciemną kredką - ułożyły się w serdeczny, szeroki uśmiech.
Kiedy już minął mi pierwszy szok, odwzajemniłam uśmiech i spytałam o drogę.
Taksówkarka - Zjawisko okazała się być przemiłą, pomocną osobą.
Patrzyłam na nią z autentycznym zachwytem!
Wyglądała...hmmm - dziwacznie ale właśnie dlatego wzbudziła mój zachwyt!
Gdyby nie to, że galeria była w zasięgu wzroku pojechałabym z nią tam :-)
Artystka!
Była sobą, w pełnej krasie!
Dotarłam do galerii z uśmiechem na twarzy.
Czekały na mnie 3 wystawy na 3 poziomach budynku.
Każda z nich wywołała inne emocje.
Każda z nich to lekcja.
Podczas oglądania dzieł sztuki bawiłam się ich fotografowaniem, tak aby "uchwycić więcej".
Po swojemu.
Poziom O "PARADYGMATY NOWOCZESNOŚCI", Andrzej Pawłowski
FRANCISZEK STAROWIEYSKI (1930-2009). Przyjaźnie paryskie (1683-1693).
Spotkanie z dziełami Starowieyskiego było dla mnie wyjątkowe.
Zachwycił mnie Jego talent, geniusz.
Lekcje rysunku, znajdujące się obok prac, bezcenne.
Moją pierwszą reakcją był jednak...strach!
Autentycznie przeraziły mnie jego wizje.
Ogromne płótna, rozpostarte na ścianach ukazywały dziwaczne postaci, o przerażających głowach, w nienaturalnych pozach, kryjących tajemnicę.
Zrozumiałam, skąd moja reakcja, skąd "taki" człowiek, po wyjaśnieniach autora...
"W mojej anatomii pokazuję to, co zauważyłem w człowieku zanim zaistniał. Był rybą, był ptakiem, pełzał w bagnie. Coś w nas, przypomina nam o tym. Poprzez sport, naukę czy sztukę człowiek poszukuje spotkania z tą ukrytą sferą."
Przestałam się bać i otworzyłam na to, co chciał pokazać.
Prace Starowieyskiego to geniusz w czystej postaci i wielkiego formatu.
Spotkanie z Jego sztuką to jedna, wielka emocja.
"Piękny i zmysłowy akt to za mało. Nie wyraża wszystkiego, co mam do powiedzenia. Jak to umieścić pod tymi pięknościami? Poprzez zagrożenie, dzięki którym uwydatnia się ich przemijalność i kruchość, która nadaje im mocy."
A to jest mi szczególnie bliskie...
Mogłabym nawet rzec: też mam tak, jak Mistrz Starowieyski:
"Pomysły znajdują się gdzieś głęboko w mojej głowie, moja ręka musi nadać im formę, która stanie się ich siłą.(...) Najpierw mam oczy szeroko otwarte, potem je zamykam, aby rysunek na papierze był taki, jak w moim wnętrzu. Jest to koncentracja, którą można porównać do koncentracji łucznika. On ma się wpatrywać nie w tarczę, stojącą przed nim ale w tarczę, która jest w nim."
Szkice do zrozumienia przedmiotów i ruchu - Franciszek Starowieyski (ja w tle Mistrza :-)) |
Mam poczucie, że zrozumiałam wskazówki.
Dziękuję Mistrzu.
Poziom II
Najlepsza praca (jedyna?) |
Przesłanie tej wystawy zaciekawiło mnie.
Po obejrzeniu prac, okazało się jednak, że zrozumiałam je zupełnie inaczej niż przeważająca część artystów.
Że nie zrozumiałam.
I czułam niesmak, że ta wystawa jest w tej samej galerii, w której oglądałam przed chwilą prace Franciszka Starowieyskiego.
Smutno.
Wracając, rozmyślałam...
Pawłowski mnie zaciekawił, Mistrz Starowieyski przestraszył, zachwycił i wyedukował a artyści z poziomu II...poprzez brak zachwytu, czy choćby zaciekawienia - dodali odwagi do "pójścia własną drogą" :-)
To było inspirujące spotkanie.
Randka Artystyczna.