raz z przodu,
raz z tyłu,
nie jeździłam, wszak sama :-)
Oddychając świeżym, górskim powietrzem myśli goniłam w różne strony...
Tym razem... moim śladem :-) |
Moje narty wyznaczały ślad w śniegu!
Czułam się pioniersko i dzielnie!
Miewałam pokusę, żeby nagły skręt zrobić :-)
i zaskoczyć niespodziewanym zwrotem moich towarzyszy :-)
Pierwsze narty wyznaczały ślad... |
Jeśli tylko, ktoś za mną chciałby sobie "sprawę ułatwić", biegnąc na nartach to siup! i leciutko biegnie w przygotowanym już śladzie.
Bywało i tak, że to ja wbijałam się w przygotowany już ślad.
Wybierałam ten świeży, pewny :-) który przygotował dla nas P.
Najczęściej biegłam wówczas z Orso, który świetnie poczuł się w roli psa zaprzęgowego (rasa syberyjska) i miałam podwójnie lekko.
Z Orso - pomocnikiem |
Zdarzało się, że radośnie podążałam za fantazyjnym śladem mojego syna, ku jego wielkiej również uciesze i dumie :-)
Tym razem prowadzi Igor |
Jak w życiu...
Ważne żeby zachować równowagę...
Czasem wytyczać swoje ścieżki...
Czasem podążać dobrym, sprawdzonym śladem...
Czasem z fantazją "pójść za dzieckiem"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz