piątek, 15 lutego 2013

Ścieżki

Przemierzając ośnieżone, leśne drogi Karkonoszy, na nartach biegowych bywałam
raz z przodu,
raz z tyłu,
nie jeździłam, wszak sama :-)

Oddychając świeżym, górskim powietrzem myśli goniłam w różne strony...

Tym razem... moim śladem :-)
Dnia pewnego byłam pierwsza...
Moje narty wyznaczały ślad w śniegu!

Czułam się pioniersko i dzielnie!


Miewałam pokusę, żeby nagły skręt zrobić :-)
i zaskoczyć niespodziewanym zwrotem moich towarzyszy :-)  

Pierwsze narty wyznaczały ślad...





Jeśli tylko, ktoś za mną chciałby sobie "sprawę ułatwić", biegnąc na nartach to siup! i leciutko biegnie w przygotowanym już śladzie.

 Bywało i tak, że to ja wbijałam się w przygotowany już ślad.
Wybierałam ten świeży, pewny :-) który przygotował dla nas P.

Najczęściej biegłam wówczas z Orso, który świetnie poczuł się w roli psa zaprzęgowego (rasa syberyjska) i miałam podwójnie lekko.

Z Orso - pomocnikiem



Zdarzało się, że radośnie podążałam za fantazyjnym śladem mojego syna, ku jego wielkiej również uciesze i dumie :-) 


Tym razem prowadzi Igor

Jak w życiu... 
Ważne żeby zachować równowagę...

Czasem wytyczać swoje ścieżki...
Czasem podążać dobrym, sprawdzonym śladem...
Czasem z fantazją "pójść za dzieckiem"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz