czwartek, 29 stycznia 2015

Strony motyla

Odwiedziłam niedawno ulubioną mą bibliotekarkę.

A niech będzie po prawej! :-)
W bibliotece wiejskiej, też mej ulubionej.

Oddałam przeczytane i poprosiłam o polecenie "czegoś".
Ulubiona poleciła mi książkę zatytułowaną "Lewa strona życia".
Nie wgłębiając się zanadto, wzięłam.

Nie mogłam oderwać się i pochłonęłam książkę w 2 dni.
Z żalem kończąc.
I niedosytem.

Szybko udałam się do ulubionej biblioteki ponownie.
Tym razem po książkę, tejże samej autorki: "Motyl".
I po raz kolejny skleiło mnie z książką.

Lisa Genova jest doktorem nauk medycznych w dziedzinie neurobiologii. Obie książki łączą kunszt pisarski z tzw. przypadkiem medycznym.

Bohaterka książki "Lewa strona życia" to energiczna kobieta przed czterdziestką, która prowadzi ciekawe życie, pracując jako wiceprezes zasobów ludzkich w Berkley Consultings.
Matka dzieciom, mężatka.
Pociąga za wszystkie, życiowe sznurki z precyzją szwajcarskiego zegarka.
Ogarnia bezbłędnie.
Kilkanaście sekund nieuwagi wywraca jej życie do góry nogami.
W zasadzie, można by rzec na lewą stronę.
W wyniku wypadku doznaje urazu mózgu i słyszy diagnozę: zespół nieuwagi stronnej.
Książka bardzo ciekawa! Budząca wiele refleksji...


W "Motylu" spotykamy podobną kobietę.
Absolwentka Harvard University, wykładowca, naukowiec.
Wiedzie szczęśliwe życie, dzieci już poza domem, ma czas na zajęcie się sobą, pasje.
Zaczyna jednak zauważać u siebie pewne niepokojące objawy...
Zaczyna szukać przyczyny.
Ma niewiele ponad 40 lat, sądzi, że rozpoczyna się u niej menopauza.
Słyszy jednak inną diagnozę: Zespół Alzheimera o wczesnym początku.
Jej życie zaczyna toczyć się po równi pochyłej.  
Jej mózg umiera z każdą chwilą.
Autorka ukazuje Alzheimera, nie tylko od strony zaburzeń pamięci...
Książka wyjątkowa!

Obie, polecam!

I będę szukać kolejnych...

środa, 21 stycznia 2015

Skaczę

2015 na końcu.

I  lat więcej.
I wielu innych spraw.

Objętości tu i ówdzie (mięciutko, cudniutko).
Siwych lub braku na głowie, w zależności od płci.. wiadomo czego.
I wokół oczu jakby gęściej.
A wokół biustu, zwiększyła się grawitacja (u pań i panów z biustem) :-) :-)
I skóra bardziej niesforna.

Ale kiedy tak rano w oczy swoje spojrzeć filuternie i z radością.
To wszystko to i inne jeszcze sprawy są wesołe co najmniej.
I fajne.
Się jest kompletnym i adekwatnym.
Prawdziwym.


I jedni histerycznie.
Inni euforycznie.
Inni kryzysowo, czas im ucieka, więc młodszego łapią się człowieka (osobiście odradzam :-)

Cudowny stan dojrzewania!
Nie zamieniłabym się na żaden inny czas.
Nawet z diabłem, za łapówkę.

Biorę co jest, euforycznie.
I z wdzięcznością.


Rzucam się w ten nowy czas jak ciekawe wrażeń nowych dziecko.
Zamykam oczy i.....
Skaczę!

Cudownie pachnąca trawa pod nogami...
Życie jest piękne.
Bo jest.
                                                                                                                
Ściskam, pozdrawiam ciepło, przesyłam dobre myśli :-)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Normalność

Normalność jest przereklamowana...
 

Bo fajnie jest:

Zaczynać zdanie od "więc".

Jeść rybę nożem i widelcem.

Nie wyrywać chwastów w ogrodzie z wyboru nie lenistwa, dając im takie samo prawo do bycia, jak pozostałym.

Grubo po 40-tce :-) uczyć się rysunku i malarstwa, z - od niedawna pełnoletnimi w Akademii Talentów :-)

Być pojedynczym tam, gdzie inni co najmniej w duecie.

Przeczytać książkę, uznaną za nieambitną.

Zjeść ogórek z miodem.

...

Czego i Wam, tu zaglądającym z serca życzę.
Warto robić to, czego niezrobienia można na łożu śmiertelnym żałować :-)

MINE VAGANTI - dusza śpiewa!

piątek, 9 stycznia 2015

Niech się darzy

Rok nowy nastał.
No i niby podsumowań miało nie być.
I planów, a jakże.

Jedno i drugie wystąpiło u mnie...
Choć to tylko zmiana ostatniej cyfry.

No i tak jakoś odświętnie chciałabym napisać.
Noworocznie.
Niebanalnie.

Hmmm...

Przedstawiam Wam, zatem moje... kredki - tadam!


I jeszcze niebo (moje, sama sobie je sfotografowałam :-))...
Włochy.


Takie się moje podsumowanie z planem skleiło.

I kolorowo będzie i miło.
I wysoko, w górach.
A na sztaludze czary.
Z pewnością :-)

A wszystkim tu zaglądającym życzę, by swoją przestrzeń trzymali w swoich dłoniach mocno.
I z radością.
Bez wyrzutów sumienia.
Do siebie z miłością :-)
Do szczęścia niezbędną.
 
I jeszcze - żeby Wam się darzyło - jak mawiano :-)

Ściskam ciepło,
Iza :-)