Taką, wiecie sralamądralą.
I mnie to brzydzi samą i mierzi.
Jeśli z boku tak spojrzeć, to katastrofa i masakra z grzybnią.
Kiedy tak bywa, że upajam się własną mądrością, jakoś tak, co jakiś czas...
Spotykam się z Iwoną.
To trauma.
Nie sama Iwona to trauma, ani bynajmniej jej nazwisko.
Trauma to spotkania z Nią.
Iwona bowiem wali prosto z mostu!
Aj!!!
Nie szczypie się ze mną.
Podszczypuje prowokacyjnie moje rozbuchane ego.
Oj!!!!!
Słucha uważnie, wspaniale... to Jej muszę/chcę oddać...
- ja jestem Twoim lustrem, Izka!
- niestety...cholera, to fakt...
Oto i ja, powstrzymująca się przed słuchaniem... |
No więc chroń mnie Opatrzności, Boże i Iwono hamuj...żebym nie była w gronie tych oto samobójców:
Oj, obym to nie była ja! oj, matko tylko nie to!
Zagladam tu od czasu do czasu, brakuje mi Twoich wpisow...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze cuda wciaz Ci sie zdarzaja kazdego dnia
A
Wróciłam :-) Zapraszam :-)
Usuń