Tytuł posta nawiązuje do książki, która mnie niesamowicie zaciekawiła i urzekła.
To "Biegnąca z wilkami", autorstwa Clarissy Pikola Estes, która to zbierała materiał do jej napisania ponad dwadzieścia lat.
Estes jest nie tylko uznaną na świecie pisarką (książka do światowy bestseller) ale również psychoanalitykiem szkoły Junga.
Uzyskała doktorat z badań międzykulturowych oraz z psychologii klinicznej, co stanowi rzadkie i ciekawe połączenie obszarów zainteresowań, pasji i pracy.
Wiedzę, doświadczenie z badań m.in. nad mitami, obcowania z wieloma kulturami w ciekawy sposób odnosi do duchowości, podświadomości czy wręcz konkretnych przypadków klinicznych.
We wprowadzeniu przeczytałam:
"Dzikie zwierzęta i Dzika Kobieta to zagrożone gatunki".
W dalszej części, zaś:
"Kobieta współczesna to wir aktywności. Świat zmusza ją, by była wszystkim dla wszystkich. Stara wiedza już dawno przestała obowiązywać."
Czuję, że coś na rzeczy jest...
|
Lubię czytać ją w ogrodzie, nasłuchując...wilka :-) |
Książka jest trudna.
Doprecyzowując, dla mnie jest trudna.
Jest a nie
była, ponieważ wciąż ją czytam.
Bywa, że jedno zdanie kilkukrotnie.
Często sens mitu można poczuć, bez racjonalizowania.
I to jest piękne w tej książce!
Wielką wymowę ma dla mnie (z jakim zakończeniem!) taka oto, opisana w książce historia, którą zacytuję, by wiernie oddać ducha opowieści:
"Pewna kobieta, z którą pracowałam, inteligentna i utalentowana, opowiadała mi o swojej babci ze Środkowego Zachodu. Według babci najlepszą rozrywką było pojechać pociągiem do Chicago, włożyć wielki kapelusz i spacerując po Michigan Avenue, oglądać wystawy i zadawać szyku w roli eleganckiej damy. Z konieczności, czy zrządzeniem losu wyszła za mąż za farmera. Osiedli wśród bezmiaru pól pszenicznych, gdzie zaczęła usychać i więdnąć w schludnym małym wiejskim domku, dużym w sam raz dla niej, dzieci i męża, jak Pan Bóg przykazał. Nie miała już czasu na tamto 'frywolne' życie, które kiedyś wiodła. Miała za dużo dzieci. Za dużo 'babskich' zajęć.
Pewnego dnia, wiele lat później, wyszorowawszy uprzednio na kolanach podłogi w kuchni i salonie, włożyła swoją najlepszą, jedwabną bluzkę, zapięła długą spódnicę a głowę przykryła ogromnym kapeluszem. Przystawiła sobie strzelbę męża do ust i pociągnęła spust. Każda kobieta wie, dlaczego wcześniej umyła podłogi."
|
Kwiaty, zebrane na łące "wpełzły" na kartkę książki... |
W klimat książki wchodziłam powoli, od początkowego znużenia, poprzez determinację, żeby "jakoś przebrnąć" aż... nagle "zaskoczyłam", czując wyraźnie co mówi do mnie legenda, mit,...
To przedziwne uczucie.
To jak powrót do prapoczątków, pasjonująca podróż wgłąb siebie...
A Dzika Kobieta staje się znajoma i bliska :-)