poniedziałek, 21 lipca 2014

Granica

Pokonałam dystans 102 km na rowerze!

Pokonałam również:
-zmęczenie
-ból dłoni, brzucha, nóg,...
-zniechęcenie
-wkurzenie (oj były wulgaryzmy, były)
-mdłości
-zaburzenia równowagi (o mały włos, po 90 km spadłabym z roweru)  

Poszerzyłam granicę możliwości... 

Świat w różowych okularach :-) i "serce" na twarzy :-)

Myślałam o tym od dawna, to był mój cel rowerowy na ten rok.
No i przyszedł ten dzień.

Budzik ustawiłam na 06.00 rano.
Bo upały straszne a wyjazd długi, więc im wcześniej tym lepiej.
Poleż jeszcze...
Zasypiam :-)

Oshee do camelbak-a, banan, snikersy, glukoza i pieniądze na wszelki wypadek i w drogę! 

 Wyjeżdżam o 08.25.


Pierwsze 40 km łykam jak, młody bocian żabę.
Wieje lekki wiatr, w lesie nie jest bardzo gorąco.

Muszę pamiętać o tym, żeby odpowiednio często jeść i pić.

Banan to mój najlepszy "dopalacz" :-)

Zanim jeszcze dopadnie mnie głód i pragnienie. 
To mój najczęstszy błąd podczas dłuższych wypraw rowerowych.

I odpoczywać na krótko, 3-4 minuty chociaż raz na 2 godziny.

Tak robię :-)



Snikers zlizany z papierka :-) fuj! ale dodaje energii...
Około południa przestaje wiać, a ja czuję że jestem w saunie.

W dodatku pedałuję, w tej saunie.
Bolą mnie dłonie.

Około 60 km dojeżdża do mnie P.
Jedziemy już razem do końca :-) 
Przywozi kolejne oshee i jedziemy na inne trasy, takie których nie znałam.

Po 90 km dopada mnie kryzys.
Jadę, ale w zasadzie "jadę mózgiem".

Kontroluję uważnie każdy metr drogi przede mną.
Uderzające podobieństwo do bohaterki posta, nieprawdaż?
Mimo tego, w pewnym momencie tracę kontrolę i prawie spadam z roweru.
Udaje mi się jednak uniknąć upadku :-)

Po drodze "spotykam" kukłę, która wydaje mi się dziwnie znajoma :-) 

Ćwiczenie uważności (tak ważnej w życiu) jest teraz bardzo pomocne :-)

P. jedzie do domu szybciej, ja swoim tempem rowerzysty długodystansowca.
Rytmicznie.

Kiedy podjeżdżam ostatnie kilkadziesiąt metrów pod górę, do domu czekają na mnie uśmiechnięci Igor i P.


Gratulują.
Sama sobie w duchu też gratuluję.





Podczas jazdy, jak mantra w mojej głowie brzmiała myśl:

Wszystko może być po twojej myśli... tylko pomyśl.





To był dobry dzień.

Warto było przesunąć granicę.
Wpadło więcej przestrzeni :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz