W zasadzie nawet nie czymś ale - Czymś.
Po kolei...
W ubiegłe wakacje miałam sen.
Wiele dni chodziłam z tym snem, nie wiedząc zbytnio co z nim zrobić.
Tkwił silnie w mojej głowie.
Racjonalnie rzecz analizując - jego treść była straszna.
Emocjonalnie - czułam, że ten sen jest ważny i jest po coś.
Ba! tylko po co?
Myślałam, analizowałam, znów myślałam.
Obrazy były tak wyraziste...
Wzięłam farby Igora i kilka kartek.
Namalowałam sen, uzupełniając o brakujące elementy.
Kończąc opowieść.
Poczułam ogromną ulgę i radość.
Namalowałam kolejne i kolejne i kolejne.
Ośmieliłam się i kupiłam swoje farby, pastele, sztalugę.
W pokoju, w którym przelewam to, co mam w głowie, myśli na papier (czy inny materiał) - napisałam na lustrze:
Drogi S(twórco),
ja dbam o ilość, Ty dbaj o jakość
Twoja I.
No i ON dba.
Malowałam, rysowałam, szukałam swojej techniki, wizji, drogi.
Najczęściej wówczas, kiedy pojawiały się emocje.
Mijał czas...
Od kilku tygodni, pędzle suche a pastele kruszą się w pudełkach.
Niemoc taka.
Tyle ciekawych rzeczy się dzieje...
A ja "wyhamowałam".
Obrazów w głowie i pomysłów brak.
Pustka i przestrzeń aż wiatr huuuuuuuulaaaaaaa....
No dobrze, taki czas widocznie - pomyślałam.
Dziś, robiąc zakupy w markecie patrzę... i oczom nie wierzę!!!!
Polecam... |
Najlepsza, jaką w swoim życiu czytałam?
W markecie? Nieeeee, to niemożliwe.
Szukałam jej w księgarniach, bibliotece, wszędzie...
Nie znalazłam.
Pamiętam tę książkę z czasów studiów.
Czytałam kilka razy, wciąż w zachwycie.
No i dziś S(twórca) postawił ją na mojej drodze.
W najmniej spodziewanym miejscu.
W najmniej spodziewanym momencie.
To prezent.
Ważny.
To znak.
Nie ma przypadkowych zdarzeń.
Idę czytać.
Książkę polecam.
O pasji życia jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz