od kilku dni to wreszcie ma się dość.
Wyrywa gałkę oczną.
Oczywiście prawą, jakby lewa miała taryfę ulgową.
Jak zwykle.
I mdłości i mroczki i słabo się robi.
I w zasadzie rady na to nie ma.
Przeczekać.
Kształtować charakter.
Zaciskać zęby.
W krzywym uśmiechu giąć usta.
No bo po co innych zanudzać.
Ból jest mój i moja sprawa.
A może jutro rano głowa będzie lekka?
Może będzie świat kręcić tylko w jedną stronę?
Może powoli?
Tak będzie.
Tego się trzymam.
Póki co, upodlę się tym bólem.
Wytarzam w mdłościach.
Utytłam w zawrotach.
Tak zrobię.
Ps. zdjęcia wspomagające przetrwanie :-)
Moje Dolomity :-)
TADAM!
Moc nadejdzie!
Aby do czerwca:)
OdpowiedzUsuńDo czerwca! :-) Dziś już lepiej, moc nadchodzi!
OdpowiedzUsuń