środa, 25 lutego 2015

Się dzieje

Niby zima jest.
I śnieg powinien już bywać przynajmniej.
I mróz czerwienić nosy.
I nie ma.

A to łąka, gdzie rok w rok mieszkają żurawie...
A u mnie już słychać...żurawie.
Nie od dziś, nie od wczoraj.
Od dwóch tygodni co najmniej.

Krzyczą na dziób cały i okolicę.
Klangorzą i panoszą się nad moim jeziorem.
Się dzieje...






Weźmy więc takiego żurawia.
On nie wie, czy styczeń czy luty czy kwiecień.
On czuje wiosnę (i czuje miętę ;-) i on zabiera się za... tokowanie.
Cóż się dzieje?
Dzieją się rzeczy prześmieszne!
Uruchomcie wyobraźnię...


Otóż:

Ptaki podskakują i kłaniają się sobie z rozpostartymi płasko skrzydłami (widzicie to?)

Samce trzymają dziób pionowo i w dostojnym marszu kroczą z a  s a m i c ą (no, to mi się szczególnie podoba!!!)

Mimo że te tańce są uznawane powszechnie za godowe, to wykonywane są też poza sezonem lęgowym, na miejscach wypoczynku w czasie wędrówek i w trakcie wiosennych zbiorowisk tych ptaków. (taaaaaa.....)

Samice i samce tworzą małe grupy, biegając ku sobie, wysoko skacząc i uderzając skrzydłami, krążąc w kółko lub zygzakiem. (niezła gromadka!)

Ogólne podniecenie wyrażają, podnosząc czasami gałąź lub kamień z ziemi i wyrzucając je wysoko w powietrze. (Rewelacja! Zuchy!))


Gdy dobiorą się w pary, pozostają sobie wierne przez całe życie. (hmmmm....)

To ja im za tę wierność i odjazdowe toki nawet te klangory głośne o nieprzyzwoitych porach wybaczam.

Mus to mus!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz