sobota, 27 lipca 2013

We młynie

Mam wspaniałą pracę.
W dodatku pracuję również wakacyjną porą, podróżując po kraju, odwiedzając niesamowite, ciekawe miejsca.
Bywa, że w towarzystwie P. i Igora. 

Tym razem, "zaniosło nas" do wsi Marianowo, położonej na wschodnim krańcu Wyżyny Nowogardzkiej.
Wieś jest maleńka (około 100 mieszkańców).

Początki historii Marianowa sięgają XIII wieku i tę historię widać i jej ducha czuć niemal wszędzie...

Do Marianowa trafiliśmy przypadkiem.
Szukaliśmy noclegu w okolicy Stargardu Szczecińskiego i...tak na ostatnią chwilę, było tylko TO. 
Jechaliśmy "w ciemno"...

Uczucie odwzajemnione od pierwszego...oblizania :-)
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, iż będziemy mieszkać...we młynie z XIX wieku (!).  
To miejsce wydało mi się wyjątkowe od pierwszego wejrzenia :-)

Najpierw zobaczyłam stary, prosty i urokliwy budynek, później mój wzrok padł kilkadziesiąt kroków dalej i... konie, psy, koty...
Cudnie - pomyślałam :-)
Pokój Igora, obrazki na ścianie takie, jak u mojej babci.
Na prawo od wejścia - taras a pod nim rzeka z kaczeńcami :-)








Zarówno miejsce, jak i okolice przemierzane przez nas rowerami zachwycały pięknem krajobrazu, urokliwymi ścieżkami pomiędzy starodrzewiem, skarbami kultury,... czuć było "oddech burzliwej historii" i...świeże powietrze...

Miód na moje serce:-)

Gospodarz pokazał nam młyn, w którym liczne eksponaty czekają na renowację a on sam planuje stworzyć muzeum.

Po wejściu do środka części dla gości, cofnęliśmy się w czasie.

Wszystkie meble, drzwi, ściany, detale użytkowe były oryginalne, stare...

Kolejna niespodzianka - w pokoju Igora stały...organy! 

Podobno sprawne i bywało, iż były używane przez zatrzymujących się we młynie muzyków.







Klimatycznie...


Fragment naszego pokoju...













Cudeńko...




W naszym pokoju, otwierając szufladę starej komody odkryłam, iż wraz z nią wysuwa się kolejny instrument grający... stary gramofon.







Igorowi ogromną radość sprawił kontakt ze zwierzakami, które okazały się wyjątkowymi pieszczochami :-)

Najpierw ostrożnie...podchody
Kontakt wzrokowy nawiązany :-)
Oswojeni...
Przytuleni...
Kilka kroków i byliśmy nad jeziorem...
Igor w canoe
Buszujący w zbożu
Rowerowe wycieczki dawały nie tylko przyjemność ale i wiedzę na temat nieznanego nam dotąd regionu...
Kukurydza...ze mną w środku :-)
Po powrocie witały nas psiaki

Szczeniaki
Psia radość, jak żadna inna :-)
 
Ostatni dzień, przed wyjazdem...wrócimy,...
Miejsce wspaniałe!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz