sobota, 15 listopada 2014

Jakiemuś zającu coś

Miałam nieprzyjemność odbyć z Igorem wizytę u ortodonty.
Nie dlatego nieprzyjemność, że z Igorem, bo on bywa wszak miły.

Nieprzyjemność, bo nie kobiety - tylko babsztyle.
Nieprzyjemność, bo dziecko nie dostało odpowiedzi na pytania (pytało słusznie i grzecznie).
Nieprzyjemność, bo babsztyle złośliwe. 
Nieprzyjemność, bo choćby drgnięcia wargi w coś na kształt uśmiech nie było (od babsztyli). 

Nieprzyjemność, bo pretensje, że pacjent w ogóle JEST a nie powinien z domu wyłazić!

Taka sytuacja:

Syn siedzi na fotelu w owym gabinecie.
Dwa babsztyle i jeden młody, w miarę nawet do przyjęcia babsztyl.
Trzech na jednego.



Ja nie uczestniczę w spektaklu.
Obserwuję, siedząc pod ścianą.
I choć wszystkie scyzoryki pootwierały mi się w kieszeniach a węże wypełzły i łażą po ścianach gabinetu - milczę. 
Wierzę w Igora.Właśnie uczy się życia :-)





Babsztyl stawia na stoliku obok fotela butelkę z denaturatem i kładzie skalpel.

Proszę panią, czy to jest skalpel? - pyta rezolutnie, cicho.
A co ma być! potniemy cię zaraz! - z ironicznym uśmieszkiem mówi babsztyl, śmiejąc się szyderczo, niby żarcik taki wypowiadając.
A czy to jest denaturat? - pyta niezrażony syn.
O rany, ci piątoklasiści to teraz takie mądrale! - wymiana zniesmaczonych spojrzeń między babsztylami. Odpowiedzi brak.

Babsztyl wkłada do buzi syna jakąś masę i wydaje komendy, dotyczące przygryzania.
Mocniej! słabiej!mocniej! słabiej! 

Zabawa wreszcie zakończona.
Jeszcze instrukcje otrzymujemy, co prześwietlić, co przynieść na odbiór aparatu itp.
Raz, dwa, raz, dwa,...

I natychmiast po wyjściu z gabinetu bezgłośnie mówię do syna, zdanie, którego kulturalna matka nie mówi do nieletniego syna! (ale bezgłośnie, więc czuję się rozgrzeszona :-)
Śmiejemy się, współczując babsztylom. 

I przypomniała mi się świetna scena z filmu Marka Koterskiego "Nic śmiesznego":

Taka sytuacja :-)   

4 komentarze:

  1. No wlasnie, niedawno przeczytalam Twojego bloga i caly czas kolatalo mi pytanie: gdzie ta kobitka sie uchowala, ze tyle w niej radosci?!!
    Jakim cudem po wielu (no nie to, ze wyliczam, sorry) latach w polskiej rzeczywistosci udalo Ci sie zachowac pogode duche?
    Wszystkim Polakom (od kierowcy autobusu, przez pania 'na kasie' do pielegniarki) zafundowac nalezaloby tydzien pobytu w Anglii zeby zobaczyli jak nalezy (i mozna!!!) odnosic sie do klienta. A potem koszt tego szkolenia potracic z pensji :-))
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedziela, wieczór, wracam z pracy. Prowadziłam szkolenie z zakresu...profesjonalnej obsługi klienta :-) Nadzieja umiera ostatnia! Pozdrawiam serdecznie! Iza

      Usuń
  2. Aż mi sie uśmiechneło:) Pamiętam te pytania, gdy byliśmy ze Średniakiem na zszywaniu rozbitej głowy, pytania o wszystko, ale trafiliśmy na miłego lekarza, z poczuciem humoru nieco szachrajskim, ale naprawdę ciepłym. Współczuję babsztylów - tak miło mi sie tu czyta, że muszę dalej i dalej się zagłębić:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Cieszę się, że trafiliście na miłego lekarza. Naszą rodzinną, medyczną podporą jest wspaniała Pani Doktor z wiejskiego Ośrodka Zdrowia, nieopodal domu. I w tymże ośrodku są fantastyczne pielęgniarki :-) Kalino, dziękuję za "miło mi się tu czyta" - zapraszam i pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń