niedziela, 2 listopada 2014

Zaduszki z profesorem

Dzień Zaduszny zaplanowałam spędzić z profesorem.
Zbigniewem Religą.

Towarzystwo zaszczytne.
A że pierwsze przeszczepy serca dokonane w listopadzie, to świętowaliśmy podwójnie, rzec by można.

Kino w Gdyni.
Miejsce wybrałam takie, by ludzie byli z dala ode mnie.
By, "bez zakłóceń", być z profesorem i jego historią.

Oto refleksje, jeszcze gorące.

Jeden z najlepszych filmów polskiego kina.
Oparty na faktach.
Bez patosu i gloryfikowania.

Film trzyma w napięciu od początku do końca.
Choć koniec znany, wiemy wszak, że "w końcu się udało".

Doskonałe sceny z czasów PRL (rewelacyjna scena kradzieży kanistra z paliwem!).
Brudne szpitale.
Układy.

I Religa.
Buntownik z wyboru.
Wulgarny, gburowaty.
Kopcący papierochy, ziejący wódą (jak sądzę).

Wspaniały lekarz.
Wielki (nie tylko wzrostem) człowiek.
Wrażliwy.
Dobry.
Uważny.

Konsekwentny i zdeterminowany.
Wybitny.

Doskonała kreacja aktorska.
Dla mnie, Tomasz Kot - aktor nr 1. 

Film, zobaczyć, trzeba - koniecznie!
Możliwe, że wybiorę się po raz drugi... :-)

Wychodząc z kina miałam ochotę zapalić (przecież, ja nie palę!!) i zaciągając się głośno powiedzieć: K...a ale Gość!

1 komentarz: