środa, 25 września 2013

Puścić iskierkę...

Bywa, że wszystko traci barwy.
Za oknem i w duszy.
Świat kręci się w oszałamiającym tempie.
Wszystko idzie nie tak a rozpędzona kula śnieżna przeraża swoim efektem.
Tunel wydaje się nie mieć końca.
Nad głową chmury tylko w jednym kolorze, czarnym.

Czasem niespodziewanie, tuż obok dostajesz to COŚ.
Kula śniegowa powoli zwalnia.
W tunelu widać małe światełko.
Chmury powoli zmieniają barwę.

Wczoraj Igor biorąc nas za ręce powiedział: puśćmy iskierkę...

Całą, bezsenną noc te słowa dźwięczały w moich uszach jak mantra: puśćmy iskierkę, puśćmy iskierkę,... 

Dzieci to podobno małe anioły.
Widzą więcej i czują więcej, wystarczy otworzyć oczy i uszy. 
Dopóki są dziećmi, mają taką moc.
Kiedy dorastają, same potrzebują mądrości... swoich dzieci.

I dziś myślę, że to nie filozoficzne rozważania, mądre książki dają tę wiedzę najważniejszą. 
Ona jest obok.
W oczach rozbrykanego, zasmarkanego dzieciaka :-)
W tym, co mówi.
W tym, co robi.
W tym, czego nie robi. 
 
Kończę post i mimo wczesnej pory, za oknem pokazało się właśnie słońce.
Świat puścił iskierkę.

Igor, 10 lat temu... widać iskierkę?
Dziękuję Synku :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz