Niedziela.
Leniwie tak jakoś i miło, spokojnie.
Dzwoni telefon.
Natalia: Cześć, kochana wpadnij, coś namalowałam i chcę ci pokazać.
Masz ochotę?
Czy mam ochotę? Jasne!
Ja: Się tylko ogarnę, gdyż jeszcze piżamowa jestem i przybywam.
Zabieram maliny z rumem, takie co to do herbaty cudnie pasują.
A które już u Natki prawie wszystkie sama zjadam, prosto ze słoiczka :-)
Siadamy na podłodze i oglądamy obrazy.
Widzimy je inaczej.
Rozmawiamy, szukamy znaczeń.
Siadamy do stołu, który uwielbiam.
Stary, nie poddany renowacji, z zachowaną duszą.
Idealnie komponuje się z klimatem domu.
Herbaty, kawy w dużych ilościach :-)
Jogurt (wykonany przez Natkę), z miodem smakuje rewelacyjnie.
I mówimy tym samym głosem, o sprawach różnych.
Dzwoni Matylda, że już wróciła właśnie z urlopu i wchodzi do domu,..
No to, kochana dołącz tu do nas!
Wpadaj!
Matysia wpada jeszcze w podróżnych ubraniach.
Fajny, spontaniczny kobiecy czas.
Żadnego narzekania.
Kompletnie bez marudzenia.
Dużo śmiechu.
Skupienie.
Uważne słuchanie.
I piękne filiżanki porcelanowe...
I pachnące róże...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz