środa, 28 grudnia 2011

Biblioteka 2011

„Książki są bramą, przez którą wychodzisz na ulicę [...] 
Dzięki nim uczysz się, mądrzejesz, podróżujesz,
marzysz, wyobrażasz sobie, przeżywasz losy innych, swoje życie mnożysz razy tysiąc”.
                                                                                                  
/Arturo Pérez-Reverte „Królowa Południa”/

Książki, które zaprosiłam "pod strzechę" w 2011 r. (zawodowe pomijam :-))

Wybierałam świadomie różne książki, szukając różnorodności właśnie, poszukując tych, w których znajdę coś wartościowego, ciekawego dla siebie.  

Te znane i polecane, te autorstwa bliskiego mi filozofa francuskiego, te uznawane za "typowo kobiece" (cokolwiek to znaczy, wciąż szukam...) oraz te, które przypadkiem wpadły mi w ręce w bibliotece czy księgarni. 

Przy wyborze książek kieruję się potrzebą posiadania własnego zdania przy ocenie, nie uleganiu pokusie i pójściu na łatwiznę wyrażania opinii krytyków.

Kiedy szukam kolejnej książki przypomina mi się świetna scena z filmu "Uciekająca panna młoda", w której Julia Roberts przyrządza jajka na różne sposoby aby dowiedzieć się jakie właśnie ONA najbardziej lubi: sadzone, jajecznicę czy może na miękko? Przed tym "eksperymentem" jadała takie jajka, jakie lubił jej aktualny partner. Wymowa tej sceny - ponadczasowa!

  ERIC EMMANUEL SCHMITT

"Być mądrym to nie znaczy patrzeć z boku na swoje życie niczym wygnaniec. Być mądrym znaczy poślubić życie wraz z całym jego bólem, chaosem, rozczarowaniem, zawirowaniami. Chodzi o to, by się udało w tym wszystkim znaleźć równowagę".


Schmitt jest moim ukochanym autorem - zdecydowanie nr 1!.
Francuz, z wykształcenia filozof, znany dramaturg, powieściopisarz, eseista.
Uwielbiam go za różnorodność stylów i wyjątkową umiejętność "dotykania" spraw najważniejszych. Pierwszą książkę Schmitta przeczytałam dobrych, kilka lat temu. Była to książka "Oskar i Pani Róża". Zachwyciła mnie swoją prostotą, wartością każdego słowa i zdania.
Nie było w niej nic zbędnego, przypadkowego.
Książkę przeczytałam w kilka godzin, nie mogąc oderwać się od historii umierającego chłopca. Wspaniała, poruszająca, mądra, łamiąca stereotypy na temat śmierci dzieci.
Później czytałam wszystko, co tylko wpadało mi w ręce a było autorstwa Schmitta.
Niektóre z nich to: "Przypadek Adolfa H." (ciekawa forma, świetny pomysł), "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" (refleksyjna), "Dziecko Noego" (wzruszająca), "Marzycielka z Ostendy" (życiowa), "Odette i inne historie miłosne",...    
 
Eric Emmanuel Schmitt "Tektonika uczuć". 

Utwór napisany w konwencji sztuki teatralnej.
Czyta się szybko ale nie łatwo. Dużo gorących, skrajnych uczuć.
Schmitt po raz kolejny zaskoczył mnie formą.
W niekonwencjonalny sposób ale do bólu wprost pokazuje jak blisko jest od miłości do nienawiści. Dwójka bohaterów "gra życie" nie będąc sobą, tracą to, co najcenniejsze. WARTO!   

Eric Emmanuel Schmitt "Zapasy z życiem".

Bohaterem książki jest nastoletni, bezdomny chłopiec który para się nielegalnym handlem na ulicach japońskiego miasteczka.
Na swojej, trudnej życiowej drodze spotyka mistrza sumo.
Ten stary, mądry człowiek zmienia myślenie i życie chłopaka. WARTO! 

  HARUKI MURAKAMI

Haruki Murakami "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu".


Książka dla biegaczy i nie-biegaczy.
Murakami porusza wiele wątków, przeplatając je dziennikiem treningów.
Pisze prostym językiem, opisując kawałek swojego życia.
Murakami towarzyszył mi (moim myślom :-) kiedy zmagałam się sama z dystansem półmaratonu (półmaraton biegowy w prezencie na półmaraton życiowy: 44 urodziny).
Kiedy, mniej więcej w połowie biegu zaczęło mnie już boleć wszystko, było mi niedobrze, czułam duże zmęczenie powtarzałam w myślach jak mantrę: pamiętaj! rytm, rytm, rytm... i tak Murakami pomógł mi odnieść sukces biegowy :-)
Świat Murakamiego oglądany przez pryzmat biegania jest na zmianę zabawny i refleksyjny, radosny i filozoficznie zadumany, ale nade wszystko odkrywczy - zarówno dla tych, którzy biegają i nie czytają książek, jak i dla tych, którzy czytają i nie biegają. POLECAM!

 DOMINIQUE LOREAU 

Domnique Loreau "Sztuka prostoty"

Książka Loreau to pochwała minimalizmu w każdej dziedzinie życia.
Autorka zachęca do pozbywania się rzeczy niepotrzebnych, porządkowania swojego, najbliższego otoczenia po to, aby móc uporządkować swoje wnętrze.
Teraz już wiem, że moja garderoba, w której można znaleźć niewiele rzeczy, w dodatku wyłącznie w trzech kolorach nie jest dziwactwem (co za ulga!) tylko podświadomym dążeniem do prostoty i harmonii :-) KSIĄŻKĘ GORĄCO POLECAM!

THICH NHAT HANH

Thich Nhat Hanh "Cud uważności"

Autor zachęca do celebrowania codzienności, każdej chwili.
Przypomina, że tylko świadome życie, bycie "tu i teraz" daje szczęście. Podpowiada jak koncentrować się, aby móc dostrzec małe cuda, z których składa się życie.
Dla mnie, książka była ważnym krokiem naprzód życiowej podróży do sensu wszystkiego :-)
Krótki cytat z książki, na zachętę :-)
"Lubię chodzić samotnie wiejskimi dróżkami wśród ryżowych pól i dziko rosnącej trawy, stawiając stopy z pełną Uwagą i wiedząc, że stąpam po wspaniałej ziemi. W takich chwilach istnienie staje się cudowną i tajemniczą rzeczywistością.
Zwykło się uważać za cud chodzenie po powierzchni wody czy unoszenie się w powietrzu, ale myślę, że prawdziwym cudem jest chodzenie po ziemi. Każdego dnia uczestniczymy w cudzie, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy: niebieskie niebo, białe chmury, zielone liście, czarne, ciekawskie oczy dziecka - nasze własne oczy. Wszystko jest cudem".

Nic dodać nic ująć. KONIECZNIE!

KATARZYNA ENERLICH

Katarzyna Enerlich "Czas w dom zaklęty".

To pierwsza książka Enerlich, którą czytałam.
Trzymająca w napięciu, trochę mroczna a jednocześnie ciepła i wzruszająca.
Mieszanka pieprzu i miodu czyli coś co lubię w literaturze najbardziej.
Ma jedną wadę - trudno się od niej oderwać! WARTO!



                                  Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna gwiazd".
Trudno mi było nie czynić porównań do "rozlewiska Kalicińskiej".
Podobny nastrój, przesłanie, bohaterka. Książka bardziej ambitna, czyta się lekko i z przyjemnością.  Gdybym po tę książkę sięgnęła wcześniej niż po Kalicińską z pewnością uznałabym ją za świeżą, ciekawą i ciepłą.
Oceniam lepiej niż konkurentkę, mimo takiej kolejności czytania.
Ładna okładka (uwielbiam granatowe tulipany!). Doskonała na urlop. WARTO!  

 


KATARZYNA GROCHOLA, DOROTA SZELĄGOWSKA

Katarzyna Grochola, Dorota Szelągowska "Makatka".
                                      
Ciekawy pomysł i forma.
Matka i córka opisują te same wydarzenia, każda z własnej perspektywy.
Książka biautobiograficzna :-) matki i córki. To jednak różniące się od siebie, ciekawe historie. Dodatkowym atutem książki są zdjęcia obu autorek, ich psów, przyjaciół itp.
Czytałam z ciekawością matki... dwóch synów. POLECAM!

Katarzyna Grochola "Zielone drzwi"

Lubię Grocholę szczególnie za tę książkę.
To powieść autobiograficzna.
Autorka z pewnością może powiedzieć, że miała ciekawe życie (myślę, że nadal takie ma).
Dystans do siebie, autoironia i specyficzne poczucie humoru to niewątpliwie atuty tej książki.
Chętnie do niej wrócę, za kilka lat, kiedy będę w wieku Grocholi.
Myślę, że mamy dużo wspólnego, jako kobiety.
Wrócę, zatem do tej właśnie książki, po jakąś wskazówkę, być może?
Grube tomisko a czyta się szybko. Nie jest to z całą pewnością lektura lekka.
Grochola pokazuje życie kobiety bez specjalnego retuszu.
Mówi wprost o tym, o czym zapominamy lub nie chcemy pamiętać.
Zależy ile masz lat. Dla dojrzałych kobiet - POLECAM!  

MAŁGORZATA KALICIŃSKA

Małgorzata Kalicińska "Zwyczajny facet".

Najlepsza książka Kalicińskiej.
Ciekawy pomysł na formę i narrację (główny bohater to mężczyzna).
Tematyka rzadko poruszana w polskiej literaturze: przemoc psychiczna wobec mężczyzny, w małżeństwie.
Manipulacja, którą my - kobiety stosujemy od wieków.
Tu skrajna jej forma. Ku przestrodze i rozwadze. WARTO! 

Małgorzata Kalicińska "Fikołki na trzepaku".

Niewątpliwą wartością tej książki dla mnie były obrazy z czasów mojego dzieciństwa: obiady w trojakach, zabawy na trzepaku, widoczki (myślałam, że oprócz mnie i moich koleżanek nikt nie znał tej zabawy!), specyficzny klimat Polski...
Dla osób, których dzieciństwo działo się właśnie wtedy, może być ciekawym powrotem do tamtych dni.
Dla pozostałych? nie poleciłabym tej książki córce (gdybym ją miała, oczywiście: córkę nie książkę). MOŻE WARTO? Zależy od daty urodzenia.     

Małgorzata Kalicińska "Widok z okna".

Czytając tę książkę, miałam nieodparte wrażenie, że Kalicińska napisała ją "dla mamony". Rozczarowanie książką i autorką, którą lubiłam za "rozlewiska".
Zgryźliwe komentarze, dydaktyzm starzejącej się kobiety.
Ku przestrodze, może warto... pytanie czy nie szkoda czasu? ODRADZAM! 

JODI PICOULT
Jodi Picoult "W imię miłości".

Nie jest to książka w stylu: romans, jak można byłoby przypuszczać, czytając tytuł.
Główna bohaterka jest zastępcą prokuratora, zajmuje się sprawami przemocy wobec dzieci.
Jej życie zmienia się, kiedy okazuje się, że jej synek był molestowany seksualnie.
Życie całej rodziny rozpada się na małe kawałeczki, aby w dramatycznych okolicznościach znów posklejać, z trudem części układanki.
Picoult to mistrzyni trzymania w napięciu, budowania nastroju.
Jak mało kto, wie jak czytelnika "przykuć" do książki. POLECAM!  

Jodi Picoult "Bez mojej zgody".

Dwie siostry.
Starsza, chora na białaczkę. Młodsza poczęta, by być dawcą organów.
Pewnego dnia dawca mówi NIE i podaje rodziców do sądu.
Dlaczego? nie myśl stereotypowo - odpowiedź na to pytanie zaskoczyła mnie bardzo.
Książka została sfilmowana.
Właściwie, nie do końca można tak powiedzieć/napisać.
Film przedstawia zupełnie inną historię, choć główny motyw jest ten sam.
Kto nie czytał książki, niech nie ogląda filmu!
Kto czytał, również może sobie podarować...
Książka wspaniała, każdy rodzic powinien przeczytać. KONIECZNIE!  

Jodi Picoult "Zagubiona przeszłość".

Kolejna, wciągająca historia, opowiedziana w charakterystyczny dla Picoult sposób.
Trochę trudno było mi "wciągnąć się" w tę książkę.
Oczekiwałam, że - tak, jak to bywało wcześniej - autorka porwie całą moją uwagę i nie będę mogła oderwać się od książki.
Tak się stało, ale dopiero po kilkudziesięciu stronach. Warto było poczekać.
Wielowymiarowość postaci, refleksje na temat stereotypów (tu mnie masz!) w myśleniu o winie i karze, niekonwencjonalne ujęcie tematu - cała Picoult!
Ciekawy wątek z poszukiwaniem zaginionych osób przez główną bohaterkę z psem tropowcem. Ciekawa do końca! WARTO!   


EMILY GIFFIN


Emily Giffin "7 lat później".

Książka, o której z całą pewnością można powiedzieć, iż jest z kręgu tzw. literatury kobiecej.
To mój duży, osobisty sukces!
Przez dobrych, kilka lat czytywałam tylko książki, które były mi potrzebne do...pracy: negocjacje, komunikowanie się, wywieranie wpływu, itp., itd. Nic porywającego.
Tę książkę poleciła mi przemiła Pani z biblioteki w Kielnie (to również ona podsunęła mi książki Picoult).
Książka do ciastka i kawy.
Dwie kobiety w życiu mężczyzny, jednocześnie.
Książka "pisana jest" na przemian przez każdą z nich.
Trudno było mi zdecydować po której z nich stronie jestem (czułam, że powinnam zająć jakieś stanowisko :-)) i ta niepewność powodowała, że wciąż miałam ochotę zobaczyć, czego dowiem się stronę dalej.
Na wakacje lub zimowy wieczór. MOŻNA.