niedziela, 1 stycznia 2012

Równowaga

"Być mądrym to nie znaczy patrzeć z boku na swoje życie niczym wygnaniec.  
Być mądrym znaczy poślubić życie wraz z całym jego 
bólem, chaosem, rozczarowaniem, zawirowaniami. 
Chodzi o to, by się udało w tym wszystkim znaleźć równowagę".  
/Eric Emmanuel Schmitt/

1 stycznia 2012 r.  - pierwszy dzień kolejnego roku.
12 miesięcy nowych wyzwań, potknięć, sukcesów i doświadczeń...
Co chciałabym w nim znaleźć?
RÓWNOWAGĘ!

Gdzie ją tak "na już", "na szybko" znaleźć?
Na lodowisku!!!!!

Kiedy większość ludzi odsypiała sylwestrowe szaleństwa, wybrałam się na lodowisko.
Gdy po 30 latach zakładałam znów łyżwy było to jak debiut!
Boże! czy ja chociaż stanę na lodzie?

Wypożyczone łyżwy, lekko już zużyte dziwnie, nierówno opinały kostki...
Z pewną dozą nieśmiałości wyszłam na lód.
Oprócz mnie kilka osób, które miały być świadkami mojego upadku! (na szczęście dosłownie nie w przenośni).
Najpierw powoli, jak żółw ociężale, dreptałam w zasadzie bardziej niż jechałam.
Szalonym wzrokiem szukałam barierki, asekuracji.

Siłą rozpędu (?) znalazłam się przy niej...ufff! żyję!
Dam radę! muszę dać radę, złapię tę równowagę i będę ją trzymać cały 2012 rok!!!!

Złapałam barierkę!
Jak pomyślałam - tak runęłam jak długa na tylną część ciała!
Aaaa! moje nadgarstki! 
Co tam nadgarstki, leżałam jak długa, kiedy maluchy w pampersach śmigały wokoło...

Wstałam. Tylko duma nie pozwoliła mi na odwrót.
No i jaki byłby to przykład dla syna, który bacznie obserwował mnie z drugiej strony barierki.


Otrzepałam się z niewidocznego śniegu i z miną zwycięzcy ruszyłam przed siebie.

Paradoksalnie, ten upadek pozwolił mi na bardziej płynne poruszanie się.
Miałam już większą wiedzę na temat tego, jak nie należy jechać.

Lekcja nr 1. Upadek to nie porażka.
Jeśli wyciągnę wnioski i odważę się na dalsze działanie, będzie już tylko lepiej! Cierpliwości...


Łapię równowagę, po pierwszym upadku
Jadę dalej (już jadę nie drepczę jak kaczka!).
Bliżej środka, rzadziej szukając wzrokiem barierki.
Z większą odwagą, próbując nawet przeplatanki (!).
Coraz szybciej, z dzikim uśmiechem zwycięzcy na twarzy.

I nagle, znienacka absolutnie - trach! leżę na kolanach. Auć! Połamałam się? nie! cudownie!
Wstaję, znów otrzepuję się z niby-śniegu, zbierając odwagę do dalszej jazdy.

Ze zdziwieniem stwierdzam, że jadę już bez wysiłku, mam nową wiedzę, jak nie należy pochylać się (tym razem) do przodu.
Czuję wiatr we włosach a mięśnie karku już zupełnie nie są napięte!
Cudownie!

Lekcja nr 2. Bez kilku, różnych upadków nie nauczę się, nie rozwinę w pełni umiejętności.
Muszę upaść, poczuć ból, podnieść się i... poczuję wiatr we włosach!  

MAM RÓWNOWAGĘ!!!!
Wspaniały początek nowego roku! 

Jak to się ma do życia? Czego będę się uczyć?

Równowagi między pracą a odpoczynkiem.

Równowagi między byciem "z innymi" a "byciem w pojedynkę".

Równowagi między byciem "dla innych" a "byciem dla siebie".

Równowagi między zaangażowaniem a nicnierobieniem (fa niente!). 

Tego sobie i Wam życzę pierwszego dnia nowego roku!

UDA SIĘ! WIEM, SPRÓBOWAŁAM :-)















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz