poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Deser w Jurcie Tatarskiej

W sobotnie popołudnie wybraliśmy się szlakiem tatarskim z Supraśla do miejscowości Kruszyniany.
Wsie i miasteczka Puszczy Knyszyńskiej zauroczyły nas ciszą, spokojem i bliskim kontaktem z naturą.

Po odwiedzeniu najstarszego, tatarskiego meczetu spontanicznie postanowiliśmy spędzić czas "w podgrupach".
Męska część mojej gromady pojechała do miejscowości Bobrowniki, gdzie znajduje się granica polsko-białoruska.
Ja, zaś postanowiłam zasmakować kuchni tatarskiej w pobliskiej jurcie, którą odwiedził nawet książę Karol, kiedy gościł w Polsce.

Pora była poobiednia, więc zdecydowałam się tylko na deser.
Ale jaki!!! rewelacja, tego smaku nie da się porównać z żadnym innym, mi znanym.

Herbata ze świeżymi listkami ziół




Do deseru pyszna, aromatyczna herbata :-)










Pachlava


Wspaniałe, rozpływające się w ustach ciastko...

Smakowało jak połączenie ciasta drożdżowego z francuskim.

Wyraźnie czułam smak migdałów i miodu...

 Ciastko jest syte... nie porywałabym się na drugie :-)

Polecam, pycha!



Oto menu:


Znajoma z Białegostoku, pochodząca z Supraśla polecała gorąco pierekaczewnik...

Niestety, nie tym razem dla mnie...

Z pewnością wybiorę się jeszcze do Jurty Tatarskiej w Kruszynianach (tym razem przed obiadem) i na pierekaczewnik :-)












Miejsce swojskie, przytulne...
Czuć tradycję i widać więź z historią...










Stare zdjęcia tworzyły dobry klimat...












































Z pewnością warto odwiedzić to ciekawe miejsce.
Ja wybieram się już niebawem :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz