Spacerując uliczkami Supraśla miałam wrażenie jakby wszystko tam było... proste.
Proste były domy, drewniane, skromne (choć kolorowe).
Proste jedzenie (dla mnie smaki dzieciństwa!): babka ziemniaczana, kartacze...
Prości, życzliwi ludzie.
Czas płynął wolniej...
Rzeka Supraśl... w wodzie odbija się niebo... Igor zatrzymuje tę chwilę, fotografując :-) |
To miasteczko spokojne, ciche i kolorowe... takie "ludowe"...
Supraśl pełen kolorów... |
Dom podobny do tego, w którym spędziłam szczenięce lata... u babci w Chutkowicach (130 km od Supraśla) |
Prosty dom |
Specyficzna zabudowa (długie rzędy niskich, kolorowych domów) przywodziły mi na myśl Bornholm.
Czułam się jak na duńskiej wyspie :-) |
...a tę chwilę zatrzymałam w kadrze ja :-) Wracam do Supraśla już niebawem... :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz