piątek, 10 lutego 2012

Narodziny przestrzeni



Ciepło, ogień pali się czerwienią
za oknem piękna zima kusi białym puchem
staram się z całych sił widzieć wszystko jasno, czysto
w głowie rodzi się powoli gniew

Próbuję zignorować, uciszyć świadomie
kontrolując każdy krok i gest
przecież wiem, przecież umiem
czy chcę, czy warto nie zauważać?

Szukając schronienia dla siebie 
w czasie, kiedy chmury już na horyzoncie
rzucam ostrzegawcze błyskawice
chowajcie się!

Niebo pokryło się już czernią
nawet śnieg wydaje się szary
ogień w kominku przygasa
grzmi, z oddali cicho jeszcze

Wreszcie przyszła, z wielką mocą
wyrzuciła ogień w niebo
zabierz mnie światu do diabła!
schowaj!

Czarne chmury odsłoniły to, co boli
skrywane demony wyszczerzyły ostre zęby
choć kochana! choć popatrz, co tam ukrywasz
to twoje, tylko twoje, patrz!

Biorę, drżącymi rękoma
jeszcze odważnie stojąc wyprostowana
biorę to, czego nie chcę trzymać
biorę, żeby znów poczuć że jest

Ciemno

Trzymam 

Chmury powoli jaśnieją
śnieg znów lśni bielą i kusi spokojem
pies zagląda przez okno
żyję, mam znów moją siłę

Dziękuję za kolejną burzę
Dziękuję za ściśnięte gardło
Dziękuję za wściekłość i gniew
Dziękuję za czystą, jasną przestrzeń.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz