czwartek, 31 maja 2012

Malować bez farb...



Kołysanka dla Misiaków

W tym pokoju bardzo cicho dziś
Po trzech dniach nareszcie śpisz
Gdzieś za drzwiami został ból
Całych siebie chcemy dać
Kilku ludzi dobrze nas zna
Tylko czasem słabnie nam puls

Już dobrze, dobrze już
Już dobrze, już dobrze, już

Może trzeba upaść na twarz
Swoje rzeczy ubogiemu dać
I zacząć malować bez farb
Przeklinany dzień za dniem
Śpisz, bo życie nie jest snem
Taki ciężar tylko zgina Ci kark

Już dobrze, już dobrze, już
Już dobrze, dobrze już

W kącie siedzi Anioł Stróż
Strzeże naszych ciał i dusz
Za godzinę muszę wyjść
Przyjdź po bliskość moich ust
Chcę Ci dać trochę wiary w cud
Póki możesz moje wino pij

Już dobrze, dobrze już
Już dobrze, dobrze już

poniedziałek, 28 maja 2012

Cieniutka nić

Inspiracja

Rzecz o kruchych rzeczach ważnych...



Życie jest kartą nieprzeczytaną
nie jest na brudno ani na próbę
czy jest radością? czy może manią? 
czy nienawidzę? czy szczerze lubię?






Splot zdarzeń wielu: trudnych i prostych
daje nam siłę.. czasem brak wiary
bywa, że wierzysz... choć w sercu osty
to wszystko ważne, to wszystko dary

Aby się podnieść, upaść potrzeba
zobaczyć ziemię, by ujrzeć niebo
zedrzeć kolana, by czuć smak chleba
codziennie piszesz życiowe credo

Jeśli brak wiary ciebie osłabi
szukaj w swym sercu bezpiecznej niszy
jeśli jej nie masz, ucieknij aby
zatrzymać chwilę, być z sobą w ciszy

Jeśli Ci serce kurczy się z bólu
wytrzymaj, pomyśl że wciąż jest słońce
wciąż pracowite pszczoły są w ulu
a pies twój serce ma wciąż gorące

Cienka nić chwile te wciąż rozdziela
mieszając radość ze smutkiem, bólem
nie zawsze będzie wolna niedziela
nie zawsze czuć będziesz się życia królem


Ważne by życie umieć układać
uczyć się, być zawsze ze sobą w zgodzie
sprawy schowane z sobą "przegadać"
by znowu pływać jak ryba w wodzie

Co nie zabije wcale nie wzmocni
przysłowie marne to i niedobre 
nie żyj "na brudno", obudź się, ocknij
życie odważne jest dobre, mądre

Daj sobie wsparcie, czułość i czas
pomyśl, co ciebie rani i boli
wybacz, zapomnij nie żyj dla mas 
i nie graj w życiu nieswojej roli

                                           /Iza/

Ps. czasem cuda są trudne do wypowiedzenia na głos. 
Prawdziwy dar to samemu podnieść się i iść dalej swoją, własną drogą...

I jeszcze ktoś i coś na podsumowanie :-)



niedziela, 27 maja 2012

Zanzara i giez




Rzecz o komunikowaniu się...

W popołudniowej ciszy Supraśla
kiedy już słońce oczy zamyka
z cichym głosikiem niczym niewiasta
nad moim stołem komar pomyka

Leniwie sącząc napój w Bohemie
patrzę na jego wątłe kończyny
i myślę: przecież chyba nie zje mnie?
co zatem zrobi? to zobaczymy

Bzycząc wesoło latał radosny
szukając miejsca do lądowania
i włosów mych tylko musnął kosmyk
a usiadł z chęcią porozmawiania

W pośpiechu użył przycisków wielu
numer do kumpla gza wybierając
zdążył mu pisnąć: jak się masz  przyjacielu?
krzyknął i czmychnął już niby zając


Giez już rozpoczął mu odpowiadać
wszak smutków wielu doświadczył dzisiaj
lecz w pustkę mówił: "nie będę gadać
znowu zanzarze telefon wysiadł!"

Ten wierszyk prosty o nas powiada
ludziach co mamy mediów w nadmiarze
życzliwa mowa, troska czy rada
nie jest możliwa, gdy sprzęt "wysiada"

Drogi człowieku! pamiętaj proszę
bądź z przyjacielem, radę ci dam
powiedz mu: w sercu wciąż ciebie noszę!
choć w telefonie numer twój mam


                                                 /Iza/

wtorek, 15 maja 2012

Nie żałuję

Nie mam telewizora.
Telewizję oglądam baaaaardzo rzadko, najczęściej w hotelu, kiedy wyjeżdżam na kilka dni.
Kiedy nie mam już energii na inne czynności alokuję się bezkierunkowo patrząc w szklany ekran.
Czasem również słuchając, przy tym patrzeniu.

Media kojarzą mi się z negatywną energią, wtłaczaną do głów, serc i dusz, często wtłaczaną z pominięciem mojej woli i zgody.
Ale nie o tym ten post...

Dziś, przypadkiem trafiłam na kogoś niesamowitego, kogo pewnie znacie (Ci, co posiadają TV) z telewizji. 
To drobna, 11-letnia dziewczynka, z małej miejscowości, która wzięła udział w konkursie MAM TALENT.
Konkurs ten wygrała, co szybko sprawdziłam. 

Zafascynowała mnie ogromnym talentem, wspaniałym głosem, odwagą i dojrzałymi wypowiedziami.
Ta dziewczynka to niesamowita SIŁA.

Oto jej pierwszy występ.
Oglądałam kilkukrotnie, rycząc jak bóbr za każdym razem.

Niesamowite zestawienie treści piosenki (Edyty Geppert), która już sama w sobie jest mocna z kruchością dziewczynki, czystym głosem i jej łzami w oczach.



I jeszcze słowa... też warte chwili zatrzymania się...
i chwili refleksji....
Pamiętam tę piosenkę jeszcze z czasów, kiedy sama byłam taką dziewczynką, jak Magda.

NIE ŻAŁUJĘ

Że nie dałaś mi mamo
Zielonookich snów
Nie żałuję
Że nie znałam klejnotów
Ni koronkowych słów
Nie żałuję
Że nie mówiłaś mi jak szczęście kraść spod lady
I nie uczyłaś mnie życiowej maskarady
Pieszczoty szarej tych umęczonych dni
Nie żal mi, nie żal mi

Nie, nie żałuję
Przeciwnie bardzo ci dziękuję kochana
Żeś mi odejść pozwoliła
Po to bym żyła tak jak żyłam

Że nie dałeś mi szczęścia
Pierścionka ani psa
Nie żałuję
Że nie dzwonisz po nocach
Kochanie tak to ja
Nie żałuję
Że nie załatwiasz mi posady sekretarki
I że nie noszę twojej szarej marynarki
Że patrzysz na mnie jak teatralny widz
To nic, to nic

Nie, nie żałuję
Przeciwnie bardzo ci dziękuję kochanie
Za to że jesteś królem karo
Że jesteś zbrodnią mą i karą

Że w tym kraju przeżyłam
Tych parę trudnych lat
Nie żałuję
Że na koniec się dowiem
Ot tak się toczy świat
Nie żałuję
Że nie załatwią mi urlopu od pogardy
I że nie zwrócą mi uśmiechu jak kokardy
Pieszczoty szarej tych udręczonych dni
Nie żal mi, nie żal mi

Nie, nie żałuję
Przeciwnie bardzo ci dziękuję mój kraju
Za jakiś czwartek jakiś piątek jakiś wtorek
I za nadziei cały worek

Nie, nie żałuję
Przeciwnie bardzo ci dziękuję
Za to, że jesteś moim krajem
Że jesteś piekłem mym i rajem

Nie żałuje
Nie żałuje
Nie żałuje


Magdaleno, trzymam za Ciebie kciuki... :-) 
i szczerze Ci dziękuję!

niedziela, 13 maja 2012

Wzloty choć ludzie nieloty


Bajka Schopenhauera

Oto bajka niemieckiego filozofa w mojej interpretacji...

Był mroźny, zimowy dzień.
Zziębnięte jeżozwierze tuliły się do siebie, aby się rozgrzać.
Im bliżej były siebie, tym było im cieplej.
Zbliżały się więc do siebie coraz bardziej...

Kiedy były już całkiem blisko, zaczęły odczuwać wbijające się boleśnie w ich delikatne ciała, kolce.
Aby nie czuć bólu zaczęły odsuwać się od siebie na bezpieczną odległość.
Ponownie zaczęły odczuwać chłód, więc wiedzione instynktem zaczęły podchodzić bliżej...
Znów ból.

Sytuacja ta powtarzała się wielokrotnie.
Każdy kolejny ból, każda kolejna chwila ciepła dawała nowe doświadczenie.
Każde nowe doświadczenie powodowało, że jeżozwierze czuły, iż aby się nie ranić a jednocześnie czuć ciepło powinny znaleźć taki dystans, który im to umożliwi.  

Wreszcie znalazły taką, dobrą odległość.

Michel Piquemal w książce "Bajki filozoficzne" również przytacza tę historyjkę.
Autor nadaje jej 4 (jakże trafne!) podtytuły:
Dystans
Uprzejmość
Niezależność
Bliźni

W życiu trudno czasem zachować właściwy dystans do osób nas otaczających.
Podobnie, jak jeżozwierze to ranimy się, to dajemy sobie oparcie i ciepło.

Zranienie wynika często z tego, iż wydaje nam się, że to INNI uratują nas, rozwiążą nasze problemy, wpłyną na nasze dobre samopoczucie itp.
Skracamy, wówczas za bardzo dystans, przybliżając się do osób nam najbliższych.

Wydaje nam się czasem, że wręcz mają obowiązek nam pomagać, wspierać.
Nic bardziej mylnego.
To arogancja tak myśleć.
Nikt, bowiem nie ma obowiązku nas wspierać. 

Zapominamy o sobie, oddając swój los w nieswoje ręce.
Wydaje się, że tak będzie łatwiej.
Czasem bywa.
Na krótko.

Zapominamy, że gdzieś w sercu mamy swój, własny, piękny tajemniczy ogród, do którego możemy uciec, w którym możemy schować się, gdy zimno...  
Rozwiązania odnalezione w sobie są najtrwalsze i najcelniej trafiają w sedno :-)
To trudniejsze rozwiązanie, wymagające odwagi.
 I siły.

Tajemniczy ogród to magiczne miejsce w sercu... miejsce uzdrawiającej ucieczki DO SIEBIE...
Warto znać i odwiedzać swoją przestrzeń, swój tajemniczy ogród, do którego nikt nie ma dostępu.

Takie magiczne miejsce uzdrawiającej ucieczki.
Do samego siebie.





poniedziałek, 7 maja 2012

To jest moje niebo

Lubię obserwować chmury. 
Są dla mnie trochę jak morze...
Ciekawe... choć proste i dlatego ciekawe :-)

Wszak to prostota jest szczytem wyrafinowania, jak mawiał Leonardo da Vinci.

Dziś podczas spaceru z Biełym oczom naszym ukazała się taka chmurna... trąba :-) 


Lubię, kiedy są łagodne, niczym białe baranki płyną po niebie.

Lubię, kiedy są groźne, niespokojne, zwiastujące burzę czy wiatr. 

Lubię szukać w nich postaci.

Lubię szukać znajomych kształtów.

Lubię domyślać się, co zwiastują.

Lubię, kiedy płyną powoli.

Lubię, kiedy wiatr je gna.

Lubię... chmury.











I ptak jakiś dał się sfotografować :-)



Latem, kiedy niebo zachmurzone jest lubimy z Igorem kłaść się na trawie w ogrodzie i oglądać chmury.

Zabawa jest przednia :-) polecam!

I nic więcej oprócz zadartej do góry głowy :-) nie potrzeba...

No może jeszcze odrobinę wyobraźni...






Kiedy tak rozglądam się dokoła siebie i widzę te cuda i cudaki, małe i duże, żywe i nieożywione to wiem, że to jest moje NIEBO... nie chcę mieć innego...
 

I jeszcze słowa poniżej (jakby moje własne :-) i wspaniałe wykonanie piosenki Anny Marii Jopek... Magiczne wykonanie obdarzonej ogromnym talentem i anielskim głosem Artystki.
I pięknej kobiety :-) 

Zastanawiam się skąd Ania ma mój spis cudów?
No może nie do końca... nie mam kolekcji torebek :-)    



Gdy mówią mi, że cały świat za chwilę się zawali
A jego zmierzch dotyczy także mnie,
Ja wierzyć chcę, że jeszcze nie, że nie
Gdy mówią mi gazety o kolejnej wielkiej fali
Przed którą już nam się schronić nie ma gdzie
Ja wierzyć chcę, że jeszcze nie

Pamięć podaje mi spis cudów, dla których chcę żyć: 

Cisza, kiedy minie burza, zapach nocy na twej skórze
Wciąż przecież są
Pojedyncza żaba w trawie, która dziwi się Wisławie  




To jest mój schron.

 

Gdy mówią, że co ważne dla mnie istnieć nie ma prawa
I aby żyć muszę dostosować się,
Ja wierzyć chcę, że jeszcze nie, że nie

Pamięć podaje mi spis cudów, dla których chcę żyć:

Kropla światła w butli wina, pierwsze słowa mego syna
Wciąż przecież są
Te miliony gwaizad na niebie i kolekcja mych torebek
To jest mój schron, to mój schron.

To jest moje niebo, ledwie ponad ziemią
Moje przejaśnienia wśród burz
To jest moje niebo. Nie chcę mieć innego.
Blisko mi do niego.

Tuż, tuż

sobota, 5 maja 2012

Makatka

Nie znam się na fotografii.

Wiem, co mi się podoba.
Wiem, co mnie wzrusza.
Wiem, co mnie cieszy.
Wiem, co mnie śmieszy.
Wiem,...

I robię temu zdjęcia :-)

P. mówi, że zachód słońca na zdjęciu to kicz... najczęściej.
No chyba, że ciekawie, niekonwencjonalnie pokazany.

Ja zamieszczam absolutnie konwencjonalnie pokazany zachód słońca.
Mnie zauroczył ten zachód, niech sobie będzie...taka moja makatka :-)



Skoro makatka to i jelenie na rykowisku być powinny.

Z braku owych jeleni załączam: samoyedy na kretowisku... do makatki.







A swoją drogą, makatki dobrze mi się kojarzą...
Dom mojej babci na wsi i makatka nad miską z wodą do mycia...
Takie ciepłe, szczenięce skojarzenia :-)

Nie wstydźmy się zatem makatek!

Uzależniony od Syriusza

Przeczytałam kilka dni temu wywiad ze Stanisławem Tymem.
("Zwierzę wolne nadwigierskie" w czasopiśmie "Sztuka życia"(wydawnictwo tygodnika POLITYKA).

Tyma lubiłam od zawsze.
Właściwie od "Rejsu" i "Misia".
Pamiętam Tyma, kiedy był dyrektorem Teatru Dramatycznego w Elblągu (to było coś!).


To nie-celebryta w rozumieniu mediów.
To spokojny, ciepły człowiek, który uciekł na wieś w poszukiwaniu kontaktu z naturą.
Mieszka z psami i kotami :-)

Mówi o sobie, że jest uzależniony od Syriusza, bo to psia gwiazda.
"Chciałem mieć psy, bo ich wiara w człowieka uspokaja"...

Dom zbudował, drzewa sadzi, dzieci nie ma.




Siedemnaście lat temu usłyszał diagnozę: rak żołądka, 3% szans na przeżycie.
Żyje.
Szczęśliwy, wyciszony i pogodny.
Dobry dla zwierzaków.
Dobry dla ludzi.
Dobry dla siebie.

"Moja" brzoza terapeutka :-)
Za autora swojego życia uważa Antoine de Saint-Exupery i jego książkę: "Mały Książę" (tym Tym zaskoczył mnie bardzo :-))
Mile zaskoczył.

Kiedy czytałam o tym, jak żyje, co myśli to widziałam i słyszałam trochę siebie teraz... a trochę siebie za 20 lat :-)

Mój Biełyj drug :-)


 


 










Na pytanie autorki : Jakaś bardzo szczęśliwa chwila?

Stanisław Tym opowiada: 

"Miałem ich trochę. Opowiem o jednej bardzo dziwnej. Płynęliśmy jachtem przez Adriatyk. Miałem nocną wachtę sternika. Kapitan i załoga spali. Pełne morze, rozgwieżdżone niebo, lekki wiatr. Siedziałem na burcie przy sterze i nagle za swoimi plecami usłyszałem głośne ludzkie westchnienie, a następnie drugie. To były dwa delfiny, które płynęły za jachtem do wczesnego świtu. Pierwszy raz, i jak dotąd ostatni, miałem je na wyciągnięcie ręki."

Tak sobie myślę, że takie właśnie wspomnienia warto przechowywać i pielęgnować w pamięci...