niedziela, 25 marca 2012

Niedziela nad Zatoką Pucką

W niedzielne przedpołudnie wybraliśmy się nad Zatokę Pucką.
Miejsce doskonałe na spokojny spacer.
Wędrowaliśmy krótki odcinek plażą, trochę lasem, trochę nad samą wodą, schylając się pod gałęziami drzew.

Woda miała różne kolory (co widać na zdjęciach), miejscami zarośnięta i zanieczyszczona.
Po horyzont błękitna. 
Miejscami wręcz przezroczysta, koloru jasnej zieleni.

W lesie cudnie śpiewał ptak.
Nad wodą latały rybitwy.
Po wodzie powoli płynęła rodzina kaczek.

Cisza, spokój, fale, słońce, lekki wiatr... czego można chcieć więcej w niedzielę?
Dla mnie to była potężna dawka nie tylko tlenu ale również energii na cały nadchodzący tydzień :-)

Igor fotografował ptaki i kamienie, obmywane przez fale.
Ze skupieniem na twarzy, wyciszony szukał inspiracji...

P. (ze statywem w wodzie) rozwijał kreatywność...

Ja trochę się sama szwendałam patrząc i chłonąc widoki, próbując jak najwięcej zapamiętać i "zabrać ze sobą" (oprócz muszelek) również czar tego spokojnego miejsca.

Każdy z nas "po swojemu" odpoczywał... 

Fale cudownie regulują oddech, organizm dostosowuje swój rytm do natury...
To właśnie ten rytm był moim odkryciem podczas spaceru... 

Igor w poszukiwaniu inspiracji
U dołu klifu, obserwując ptaki
Wdech...wydech...
Wspaniały kolor wody, z jasnymi refleksami, taki cieniutkie jasne dróżki w wodzie... uliczki wodnego świata...
Znalazłam czyściutkie, białe muszelki... dołączyły do zbiorów Igora :-)

Tu powinno wisieć koło rarunkowe... Z perspektywy, równo podzieliło wodę, chmury i czyste niebo...                                Trzymając nad nimi ramiona, jak żółty, metalowy ptak :-)
To ja :-)
To również ja, na pomoście :-)
I to ja, nogą w wodzie... jeszcze nie bosą :-) 
To był dobry dzień...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz