Miejsce doskonałe na spokojny spacer.
Wędrowaliśmy krótki odcinek plażą, trochę lasem, trochę nad samą wodą, schylając się pod gałęziami drzew.
Woda miała różne kolory (co widać na zdjęciach), miejscami zarośnięta i zanieczyszczona.
Po horyzont błękitna.
Miejscami wręcz przezroczysta, koloru jasnej zieleni.
W lesie cudnie śpiewał ptak.
Nad wodą latały rybitwy.
Po wodzie powoli płynęła rodzina kaczek.
Cisza, spokój, fale, słońce, lekki wiatr... czego można chcieć więcej w niedzielę?
Dla mnie to była potężna dawka nie tylko tlenu ale również energii na cały nadchodzący tydzień :-)
Igor fotografował ptaki i kamienie, obmywane przez fale.
Ze skupieniem na twarzy, wyciszony szukał inspiracji...
P. (ze statywem w wodzie) rozwijał kreatywność...
Ja trochę się sama szwendałam patrząc i chłonąc widoki, próbując jak najwięcej zapamiętać i "zabrać ze sobą" (oprócz muszelek) również czar tego spokojnego miejsca.
Każdy z nas "po swojemu" odpoczywał...
Fale cudownie regulują oddech, organizm dostosowuje swój rytm do natury...
To właśnie ten rytm był moim odkryciem podczas spaceru...
Igor w poszukiwaniu inspiracji |
U dołu klifu, obserwując ptaki |
Wdech...wydech... |
Wspaniały kolor wody, z jasnymi refleksami, taki cieniutkie jasne dróżki w wodzie... uliczki wodnego świata... |
Znalazłam czyściutkie, białe muszelki... dołączyły do zbiorów Igora :-) |
Tu powinno wisieć koło rarunkowe... Z perspektywy, równo podzieliło wodę, chmury i czyste niebo... Trzymając nad nimi ramiona, jak żółty, metalowy ptak :-) |
To ja :-) |
To również ja, na pomoście :-) |
I to ja, nogą w wodzie... jeszcze nie bosą :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz